czwartek, 20 kwietnia 2017

Rozdział 14 - Mars

     Po długim, wyczerpującym locie bohaterowie w końcu zobaczyli czerwoną planetę.
- Mars - szepnęła Martyna - czy to jest możliwe?
- Ale co? - zapytał brat
- Wszystko co się do tej pory zdarzyło.
- Jak widać jest, a na Ziemi nie wiedzą nic o podróżach kosmicznych.
- Właśnie, i o bazie na Marsie.
- Na innych planetach również nie mają pojęcia, że jest tu tajna baza.
- Co masz na myśli? - dopytywał Michał
- To chyba oczywiste. Jeżeli mamy być bezpieczni, nasza baza musi pozostać w ukryciu. W końcu zło czai się wszędzie. Gdyby nasz wróg dowiedział się o tej bazie, to byłby koniec.
     Nastało milczenie. Mistrzyni wody włączyła kamuflaż statku. Gdy podlecieli na tyle blisko, aby zobaczyć ogromny, ukryty właz, ten otworzył się i statek wleciał do środka, po czym wejście zamknęło się. Przez chwilę opadał pionowym szybem, który zdążył wypełnić się powietrzem i po chwili skończył się. Bohaterowie wraz z ziemianami znaleźli się w hangarze wydzielonym z ogromnego, nowoczesnego (jak wszystko co kosmiczne xD) pomieszczenia po czym wysiedli z kosmicznego pojazdu. Wokół nich znajdowało się mnóstwo innych statków, podobnych do tego, który rozbił się na Weronie. Jedną ze ścian stanowiła dziwna, błękitna bariera. Viran zbliżyła się do niej i dotknęła ścianki trzema palcami. Wystukała jakiś dziwny kod i błyskawicznie otworzyło się idealnie prostokątne przejście. Najwyraźniej było to coś w rodzaju kosmicznych drzwi. Woodsowie nie byli przyzwyczajeni do takiej technologii i chociaż spędzili już trochę czasu w otoczeniu bohaterów to nadal ich ona dziwiła.
     Wszyscy znaleźli się po drugiej stronie bariery w jasnym pomieszczeniu przypominającym bazę dowodzenia, od której odchodziło wiele korytarzy. Było tam dużo blatów z przedziwnymi przyciskami i ekranami. Nie dało się nie zauważyć kilku małych pomieszczeń oddzielonych od głównego takimi barierami, jaką właśnie przekroczyli bohaterowie. Na pierwszy rzut oka widać było, że wszystko co się tam znajdowało było kompletnie inne niż ziemskie. Było kosmiczne. (Wow, kto by się spodziewał? :O)
     Zastali tam dwie dziewczyny o dziwnym wyglądzie. Jedna z nich miała brązowe włosy, spięte w warkocz, szpiczaste uszy i jasne oczy o podłużnym kształcie źrenic. Uwagę zwracał jej długi, biały kitel. Ubrana była w czarne spodnie i jasnoszarą koszulkę. Druga wyglądała zupełnie inaczej. Jej srebrne oczy bez życia i idealnie ułożone włosy w duży kok, kontrastowały z czarnym strojem, który stanowiły spodnie, koszulka bez rękawów oraz rękawiczki bez palców. Obie na nogach miały ciemne baleriny.
- Hej! - odezwała się brązowowłosa - jestem Melisa Tark
- Elf? - zapytał Sky, a dziewczyna potakująco kiwnęła głową. Bohaterowie spojrzeli na niego zdziwionym wzrokiem - no co?...W moich stronach mieszkało parę elfów...
- Nieważne - powiedziała Viran - to... kim jesteście? - spojrzała na milczącą srebrnowłosą, ale ta nawet się nie poruszyła.
- Emm, ja jestem tu nowym ekspertem, będę z wami pracować, a to jest MEG - wskazała na przyjaciółkę - ona również będzie z wami pracować.
- Aha...  - rzekła mistrzyni wody - a gdzie mistrz? - w tym momencie starzec wszedł do pomieszczenia.
- Nie rozumiem, gdzie byliście tak długo? - w jego głosie nie było złości, raczej ciekawość. - Były jakieś problemy?
- Hm.. poza tym, że nasz statek rozbił się na Weronie, Sky odkrył, że potrafi stworzyć pole siłowe po czym uratowaliśmy dawnego przyjaciela Viran i o mało nie przypłaciliśmy tego życiem... to chyba raczej nie. - odezwała się Electra
- No cóż,  widzę, że wykonaliście misję - spojrzał na ziemian
- Emm... dzień dobry? - Martyna była trochę zmieszana a brat przypomniał sobie o liście od ich babci.
- Emm, babcia prosiła, żeby przekazać ten list - podał mistrzowi kopertę. Starzec otworzył ją, wyjął z niej kartkę i zaczął czytać, po czym zamyślił się. Viran przerwała to milczenie:
- Mistrzu, zdradzisz nam jaki cel miała ta misja? - mistrz przez chwilę zastygł w bezruchu po czym westchnął i przemówił:
- Posłuchajcie... chyba jesteście już gotowi aby znać całą prawdę...

 *     *     *          =^.^=          *     *     *
Cześć!
Oh! 
Nareszcie ten rozdział!
Pewnie nie wiecie, ale ja też nie mogę się doczekać każdego z rozdziałów,
No bo w końcu nie wiem jak wam się to spodoba,
Albo czy w ogóle ktoś to przeczyta i będą jakiekolwiek komy ;)

Mam nadzieję, że pozostawiłam was w niedosycie 
hłe hłe hłe...
...ah ten podły śmiech...
dobra, koniec śmiechów
co ja gadam, śmiechów nigdy dość,
ale wracając:

Jak chcecie, możecie mi napisać czego się spodziewacie w kolejnym rozdziale
Ciekawie będzie poczytać wasze przypuszczenia,
szczególnie, że wiem co się stanie
(Wiktoria, ćśśśś... )

Zapraszam również na SPAM,
bo miło się czyta wasze komentarze
chociaż jest ich niewiele.

Dobra, koniec gadania
Pozdrawiam wszystkich którzy dotrwali do tego momentu
I mam nadzieję, że oczekujecie kolejnych rozdziałów
Do zobaczenia, już niedługo, 
cześć!
(Wow, ale się rozpisałam xD)

niedziela, 16 kwietnia 2017

Rozdział 13 - Ratunek

    Bohaterowie spadali z 13 piętra. Nikt nie miał pojęcia co się z nimi dalej stanie? Byli pewni, że roztrzaskają się o ziemię i nie wyjdą z tego żywi.  Nic nie wskazywało na to, że uda im się uciec.
    W takim momencie nawet najbardziej absurdalny pomysł mógł się okazać jedyną deską ratunku. W myśl tej zasady, Electra wyjęła z kieszeni dziwną kostkę wielkości jabłka, z czerwonym przyciskiem na wierzchu. Tak naprawdę nie miała pojęcia do czego ona służy i czy w ogóle może im pomóc, ale nie było innego wyjścia. Przycisnęła przycisk a sześcian zaczął się rozkładać, aż stał się małym statkiem z otwartym dachem. El wpadła do niego, po czym sprawnie chwyciła za stery i w ostatniej chwili udało jej się złapać resztę przyjaciół. Sky zestrzelił z łuku, pożyczonego z arsenału Viran,  jednego ze strażników, który ze zdziwieniem przyglądał się całemu zajściu. Ximus strzelił kulą ognia w drugiego. W ten sposób zatarli ślady po czym polecieli w stronę wioski.

Następnego popołudnia...
    Bohaterowie zdążyli już trochę odpocząć po nocnej wyprawie do twierdzy wroga. Byli zadowoleni, że udało im się wyjść z tego cało. Martyna i Michał, którzy pierwszy raz uczestniczyli w prawdziwej misji i nie byli przyzwyczajeni do igrania ze śmiercią, byli pod wrażeniem.(wiem, że to dziwnie brzmi xD)
    Kris również odzyskał siły. Miał bardzo dużo energii do rozmowy z dawno nie widzianą przyjaciółką i jej paczką. Chociaż przegadali większość dnia w szpitalnym pokoju, to Viran i tak nie wiedziała jak udało mu się dostarczyć wiadomość do zamku.
Wolała jednak o to nie pytać, bo liczyło się tylko to co działo się teraz. Dziewczyna chciała jak najlepiej wykorzystać ten czas, bo wiedziała, że nie długo będą musieli opuścić Weronę.
    Ten dzień nadszedł szybciej niż mogło by się wydawać. Bohaterowie uznali, że trzeba już wracać do bazy. Do załatwienia pozostała tylko jedna rzecz, która już od dłuższego czasu nie dawała Viran spokoju. Dziewczyna szła szybkim krokiem przez zamek a przyjaciele podążali za nią. Zatrzymali się dopiero przed drzwiami sali tronowej. Mistrzyni wody wzięła głęboki oddech i otworzyła wrota. Weszli do środka.
- Mamo, tato - zaczęła - bo ja... no bo my... no... - spojrzała na przyjaciół. Kris porozumiewawczo kiwnął do niej głową - musimy lecieć z powrotem do bazy. 
- Mhm - potaknął Pan Sea
- I no... to jest mój najlepszy przyjaciel na Weronie, Kris Cerpeen. Wiele lat temu służył dla nas w wojsku.  Wiem, że nie wolno mi przyjaźnić się ze służbą, a tym bardziej z żołnierzami. Wiem, że jestem księżniczką i powinnam się przyjaźnić tylko z osobami takimi jak ja, ale nie mam takiego zamiaru. Nigdy nie miałam i nie będę mieć. Chcę być traktowana jak ktoś normalny, a tylko z nimi - wskazała na przyjaciół - tylko z nimi jest to możliwe. Mam nadzieję, że to rozumiecie.
Zapadło milczenie. Po chwili ojciec Viran rzekł:
- Rozumiem - powiedział, ale po tonie głosu widać było, że nie był do końca przekonany do jej planu.
- A więc już odlatujecie? - Pani Sea zmieniła temat
- Tak, musimy dokończyć misję
- Cóż, jeżeli tak, to będziemy tęsknić - powiedział król Aron. Przytulili się i udali się do wyjścia.
    Niedługo potem pół miasta zebrało się na placu w wiosce, gdzie stał statek kosmiczny, gotowy do lotu na Marsa. Viran zbliżyła się do statku, do którego wcześniej  wsiadali bohaterowie.
- Uważajcie na siebie - rzekł stojący obok Kris - chcę was tu jeszcze zobaczyć
- A ty nie daj się znowu złapać - zażartowała mistrzyni wody
- Postaram się! - dziewczyna weszła do statku i stanęła w jego drzwiach.
- Dziękuję za wszystko! - krzyknął Kris
- Nie, to ja dziękuję - odpowiedziała  i zamknęła drzwi. Przez chwilę jeszcze spoglądała na machających poddanych, lecz po chwili odwróciła się i powiedziała do bohaterów:
- No, to lecimy do domu

*          *          *
Hej! 
Wesołych świąt!
A więc rozdział 13 <3
szczęśliwa trzynastka, jej!
Jest przerwa świąteczna, więc mam nadzieję, że napisze jeszcze kilka rozdziałów.
Pozdrawiam moją przyjaciółkę Wiktorię, bo ma dzisiaj urodziny
Wszystkiego naj!
Na końcu chciałabym zareklamować jej blog
oto i on:
http://storyofbarsandmelody.blogspot.com/

Pa i do zobaczenia w 14 rozdziale!
<3