W takim momencie nawet najbardziej absurdalny pomysł mógł się okazać jedyną deską ratunku. W myśl tej zasady, Electra wyjęła z kieszeni dziwną kostkę wielkości jabłka, z czerwonym przyciskiem na wierzchu. Tak naprawdę nie miała pojęcia do czego ona służy i czy w ogóle może im pomóc, ale nie było innego wyjścia. Przycisnęła przycisk a sześcian zaczął się rozkładać, aż stał się małym statkiem z otwartym dachem. El wpadła do niego, po czym sprawnie chwyciła za stery i w ostatniej chwili udało jej się złapać resztę przyjaciół. Sky zestrzelił z łuku, pożyczonego z arsenału Viran, jednego ze strażników, który ze zdziwieniem przyglądał się całemu zajściu. Ximus strzelił kulą ognia w drugiego. W ten sposób zatarli ślady po czym polecieli w stronę wioski.
Następnego popołudnia...
Bohaterowie zdążyli już trochę odpocząć po nocnej wyprawie do twierdzy wroga. Byli zadowoleni, że udało im się wyjść z tego cało. Martyna i Michał, którzy pierwszy raz uczestniczyli w prawdziwej misji i nie byli przyzwyczajeni do igrania ze śmiercią, byli pod wrażeniem.(wiem, że to dziwnie brzmi xD).
Kris również odzyskał siły. Miał bardzo dużo energii do rozmowy z dawno nie widzianą przyjaciółką i jej paczką. Chociaż przegadali większość dnia w szpitalnym pokoju, to Viran i tak nie wiedziała jak udało mu się dostarczyć wiadomość do zamku.
Wolała jednak o to nie pytać, bo liczyło się tylko to co działo się teraz. Dziewczyna chciała jak najlepiej wykorzystać ten czas, bo wiedziała, że nie długo będą musieli opuścić Weronę.
Ten dzień nadszedł szybciej niż mogło by się wydawać. Bohaterowie uznali, że trzeba już wracać do bazy. Do załatwienia pozostała tylko jedna rzecz, która już od dłuższego czasu nie dawała Viran spokoju. Dziewczyna szła szybkim krokiem przez zamek a przyjaciele podążali za nią. Zatrzymali się dopiero przed drzwiami sali tronowej. Mistrzyni wody wzięła głęboki oddech i otworzyła wrota. Weszli do środka.
- Mamo, tato - zaczęła - bo ja... no bo my... no... - spojrzała na przyjaciół. Kris porozumiewawczo kiwnął do niej głową - musimy lecieć z powrotem do bazy.
- Mhm - potaknął Pan Sea
- I no... to jest mój najlepszy przyjaciel na Weronie, Kris Cerpeen. Wiele lat temu służył dla nas w wojsku. Wiem, że nie wolno mi przyjaźnić się ze służbą, a tym bardziej z żołnierzami. Wiem, że jestem księżniczką i powinnam się przyjaźnić tylko z osobami takimi jak ja, ale nie mam takiego zamiaru. Nigdy nie miałam i nie będę mieć. Chcę być traktowana jak ktoś normalny, a tylko z nimi - wskazała na przyjaciół - tylko z nimi jest to możliwe. Mam nadzieję, że to rozumiecie.
Zapadło milczenie. Po chwili ojciec Viran rzekł:
- Rozumiem - powiedział, ale po tonie głosu widać było, że nie był do końca przekonany do jej planu.
- A więc już odlatujecie? - Pani Sea zmieniła temat
- Tak, musimy dokończyć misję
- Cóż, jeżeli tak, to będziemy tęsknić - powiedział król Aron. Przytulili się i udali się do wyjścia.
Niedługo potem pół miasta zebrało się na placu w wiosce, gdzie stał statek kosmiczny, gotowy do lotu na Marsa. Viran zbliżyła się do statku, do którego wcześniej wsiadali bohaterowie.
- Uważajcie na siebie - rzekł stojący obok Kris - chcę was tu jeszcze zobaczyć
- A ty nie daj się znowu złapać - zażartowała mistrzyni wody
- Postaram się! - dziewczyna weszła do statku i stanęła w jego drzwiach.
- Dziękuję za wszystko! - krzyknął Kris
- Nie, to ja dziękuję - odpowiedziała i zamknęła drzwi. Przez chwilę jeszcze spoglądała na machających poddanych, lecz po chwili odwróciła się i powiedziała do bohaterów:
- No, to lecimy do domu
* * *
Hej!
Wesołych świąt!
A więc rozdział 13 <3
szczęśliwa trzynastka, jej!
szczęśliwa trzynastka, jej!
Jest przerwa świąteczna, więc mam nadzieję, że napisze jeszcze kilka rozdziałów.
Pozdrawiam moją przyjaciółkę Wiktorię, bo ma dzisiaj urodziny
Pozdrawiam moją przyjaciółkę Wiktorię, bo ma dzisiaj urodziny
Wszystkiego naj!
Na końcu chciałabym zareklamować jej blog
oto i on:
http://storyofbarsandmelody.blogspot.com/
Pa i do zobaczenia w 14 rozdziale!
<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz