piątek, 4 listopada 2016

Rozdaział 9 - Dom

- Emm, jestem księżniczka Viran
- Jak to... gdzie korona - Viran założyła swoją tiarę z kryształem wody - księ... księżniczka Viran! - mężczyzna zniknął, lecz nagle otworzyły się ogromne wrota, osobnik wszedł z dwoma strażnikami i wszyscy jej się ukłonili. Vir pochyliła głowę w dół i powiedziała:
- Tak to ja i moi przyjaciele. Nasz statek rozbił się. - weszli na ogromną przestrzeń ogrodzoną żywopłotem. Było tu dużo domów, ścieżek, lamp i ogrodzeń. Wyglądało to na całkiem duże miasto i rzeczywiście nim było. Na środku rozpościerało się jezioro. Ludzie o niebieskiej skórze spoglądali z podziwem na przechodzącą obok Viran i kłaniali się jej. Dziewczyna jednak nie zwracała na to uwagi. Przyzwyczaiła się do specjalnego traktowania. Rozglądała się po grodzie. - Widzę, że podwoiliście zabezpieczenia po moim wyjeździe. - powiedziała po chwili.
- Tak, wieść o twoim wyjeździe szybko się rozeszła, dotarła nawet do rodu Mc Krakenów (ja nwm, co to za nazwa, ale to była pierwsza jaka mi wpadła do głowy, więc taka zostaje xD ). Zaczęły się napady...
- Jak to? Dużo ludzi ucierpiało?
- Nie, panienka się nie martwi, żadnych ofiar. Nasze wojska są równie dobre jak przed panienki wyjazdem.
- A moi rodzice?
- Są w zamku.
- Dobrze, zamierzamy ich odwiedzić. - to mówiąc zrobiła znaczący ruch ręką a strażnik podał jej pięć błękitnych kulek wody. Rzuciła je w stronę przyjaciół mówiąc:
- Zjedzcie, będziecie mogli oddychać pod wodą - towarzysze zrobili jak powiedziała i po chwili dziewczyna zniknęła w niebieskiej tafli. Reszta też zaczęła płynąć. Okazało się, że na środku tego bajora znajdował się tunel. Był on porośnięty kolorowymi koralowcami i wodorostami.
- Viran,  to była twoja WIOSKA?! - odezwała się Martyna
- Tak... ale też i nie. Ech, nie było mnie tu sporo czasu, ale i tak nic tu się nie zmieniło.
- Dokąd tak właściwie płyniemy? - zapytał Sky
- Jak to dokąd? Do mojego domu, na końcu tego tunelu. I powiem wam, że jest tam nie tylko mój pałac...
- Wow... - zdziwił się Michał. W końcu dotarli do dziwnej ściany wody. Zatrzymali się.
- Co to? - zapytał Ximus
- To taki... no jakby... taka... bańka, oddzielająca wodę od powietrza. Po drugiej stronie znowu jest tlen.
- To chodźmy! - powiedzieli, po czym przeszli na drugą stronę i o dziwo nie byli mokrzy. Nagle, wewnątrz ogromnej jaskini,  ujrzeli wielkie miasto. Na środku znajdował się pałac, którego czubek wystawał poza nią.
- ...Większe wow. - dodał Michał
- To moja wioska - uśmiechnęła się Viran
- No nieźle - stwierdziła Viran
- Chodźcie - Vir machnęła ręką i udali się w stronę zamku.
Po chwili stali już przed wielkimi, ciemnymi drzwiami pałacu, obok których trzymali wartę czterej ochroniarze. Strażnicy pokłonili się i powiedzieli:
- Bardzo się cieszymy z odwiedzin panienki - mistrzyni wody ponownie skinęła głową i pod patrolem dwóch strażników wszyscy weszli do środka.
Znaleźli się w ogromnym, ciemnym pomieszczeniu, oświetlonym przytłumionym światłem. Przyjaciele szli po czerwonym dywanie, oglądając wiszące na ścianach stare obrazy i portrety. W końcu dotarli do drzwi umiejscowionych pomiędzy dwustronnymi schodami. Viran spokojnie otworzyła drzwi i weszli do środka. Nagle zobaczyli dwa trony stojące obok siebie, a na nich króla i królową. Jak każdy w mieście, mieli niebieską skórę. Mężczyzna był wysoki i umięśniony. Na średniej długości blond włosach miał koronę, a na sobie ubranie ze wzorem, jaki na sukni miała córka. Kobieta siedząca obok wyglądała prawie jak Viran. Zamiast warkocza, miała rozpuszczone, falowane włosy a w jej sukni nie było wycięcia. Gdy bohaterowie weszli do pomieszczenia, para królewska powoli wstała w zdumieniu. Viran przez chwilę stała przed rodzicami, potem wpadła im w ramiona. Przyjaciele stali z tyłu i przyglądali się całemu zdarzeniu nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Po chwili jednak księżniczka skinęła im, żeby się pokłonili. Tak tez zrobili.
- Przepraszam, oni nie są stąd - zaśmiała się dziewczyna - jak się cieszę, że znowu was widzę!
- My, też - przyznali
- Niestety nie zostanę długo - mówiła i wszyscy wstali - to bardzo spontaniczne odwiedziny. Nasz statek rozbił się na pustyni. Aha, nie przedstawiłam moich przyjaciół. To jest Electra Star, mistrzyni elektryczności. To Ximus i Skysoon Stich, mistrzowie ognia i wiatru. A to Martyna i Michał Woods. Są z planety Ziemia. Sensei kazał nam ich odnaleźć i przyprowadzić do bazy. Niestety asteroida uderzyła w nasz statek i wiecie co było dalej. Tak, a to są moi rodzice. Perla i Aron Sea - zwróciła się do bohaterów.
- Miło was poznać - powiedziała matka Viran
- Przykro nam z powodu statku. Damy wam jeden z naszych - mówił pan Sea.
- Ale na razie, idźcie się przebrać. Służba znajdzie wam nowe ubrania. Potem zobaczymy się w jadalni na obiedzie. - dokończyła pani Sea. I rzeczywiście, dopiero teraz bohaterowie zwrócili uwagę na swoje brudne ubrania. Król i królowa zasiedli na nowo w swoich tronach. Przyjaciele oddalili się. Weszli ze służbą po schodach i szli długim korytarzem. Gdy znaleźli się na końcu, weszli do jednego z będących obok pomieszczeń. Była to ogromna, jasna garderoba, na środku której stała zasłona do przebierania się (ja wiem *face palm*, głupia nazwa... ), a obok wejścia dwie kanapy. Służący podeszli do obficie obwieszonych ubraniami wieszaków stojących w kącie. Kolejno wyjmowali z nich suknie oraz garnitury i wręczali je gościom. Przybysze założyli je i  po wyjściu służby zaczęła się rozmowa:
- Viran, my mamy walczyć, a nie chodzić w smokingach - powiedział Ximus
- Z kim niby chcesz walczyć? - zdziwiła się pytana
- No nie wiem, ze złem...
- Czy to naprawdę konieczne Vir - wtrąciła Electra
- Niestety tak - zaczęła Viran - ja wiem, to moi rodzice, ale to też król i królowa. Oni nie rozumieją...
- Nie mów tak - mówił Sky
- Właśnie, te stroje nie są takie złe - kończyła Martyna -  moja suknia nawet mi się podoba
- Dzięki - uśmiechnęła się Viran - wiecie, kiedyś to ja będę musiała zasiąść na tym tronie. Ciekawe co wtedy stanie się z drużyną, rozpadniemy się?
- Nigdy! - wyraziła sprzeciw Electra
- A jak już nawet, to oby to się stało w dalekiej, dalekiej przyszłości - dodał Sky
- Tak dalekiej jak baza? - zauważyła El
- Ha ha ha - zaśmiali się, a Viran powiedziała:
- Tak, a nawet jeszcze dalszej
Wybiła godzina czwarta, więc przyjaciele udali się na zapowiedziany obiad.

*    *    *
Witam
Rozdział ten został napisany tak szybko
 ( no ja nwm czy to było szybko, ale ok)
 dzięki Emily Tano i mojej przyjaciółce Wiktori

I jeszcze mam ciekawostkę (czy o tam to jest)
Tja...
Emi przerobiła jeden z moich rysunków
i chciałam go pokazać (tak dla fanu)
To na razie tyle ode mnie
NMBZW
i do zobaczenia w następnym rozdziale
(który swoją drogą będzie pewnie niedługo bo Emi i Wika będą mnie tym męczyć)
 Dedyki powróciły, wiec dla Emi



















1 komentarz:

  1. Owszem będziemy cię męczyć, a ty spóźniłaś się o prawie 28 godzin!!! Śmierć ci. Nie no żartuję, nie zabiję bo chcę więcej rozdziałów.
    Ten rysunek jest cudny. Firana.
    Dziękuję za dedyk, rozdział super, a ja wiedziałam, że to planeta Firany.
    Czekam na next.
    NMBZT!!!

    OdpowiedzUsuń